Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/39

Ta strona została przepisana.

natan» nagle wypłynął z pomiędzy skał, wśród których ugrzązł.
Część załogi stała przy pompach, aby usunąć wodę, która wdzierała się do uszkodzonej części przedniej okrętu, grożąc mu niebezpieczeństwem.
Kaw-dier mimo to miał nadzieję, że uda mu się przeprowadzić «Jonatana» przez cieśninę Magiellana do Punta-Arenas, gdzie załoga jego będzie mogła wylądować i wśród białych kolonistów znaleźć ocalenie i wypoczynek.
Ale aby dotrzeć do tego miejsca, należało opłynąć archipelag wysp Hermitte, pełen mnóstwa niebezpiecznych skał podwodnych. Jak je ominąć, gdy ciemność nocy i szalejąca burza utrudniały żeglugę?...
Po godzinie błądzenia wśród wzburzonego morza okręt jednak opłynął skały przylądkowe i pędzony siłą wichru skierował się w stronę archipelagu.
Była może godzina jedenasta w nocy, gdy niespodziewanie runął maszt główny, łamiąc się we troje. Krzyki rannych rozdarły powietrze.
— Jesteśmy zgubieni! — rozlegało się wśród przerażonej rzeszy podróżnych.
— Ratujmy się!... tam płynie szalupa!...
I tłum z dzikim krzykiem rzucił się na tył okrętu, aby zająć szalupę.