Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/100

Ta strona została uwierzytelniona.

rzucasz jedyne możliwe środki dostania się do bieguna.
— Aha! przerwał Hatteras, zapewne chcesz mówić o tej szalupie, o tym człowieku?…
— Hatterasie mówmy spokojnie, bez uniesienia i rozpatrzmy rzecz dokładnie. Wybrzeże, na którem zimowaliśmy, nie ciągnie się zapewne bez przerwy; nie mamy na to dowodu, że ciągnie się ono na przestrzeni 6 stopni do bieguna, gdyby podania, któremi dotąd kierowaliśmy się, sprawdziły się, to podczas lata napotkamy przestrzeń wody, oczyszczonej z lodów. A gdy staniemy przed owym, wolnym od lodu podbiegunowym oceanem, co poczniemy nie mając się czem przeprawić?
Hatteras milczał.
— Czy będzie ci przyjemnem znajdować się zaledwie o kilka mil o bieguna i nie móc się doń dostać?
Kapitan spuścił głowę i milczał.
— A teraz rozpatrzmy te kwestje ze stanowiska etycznego. Rozumiem, że Anglik może poświęcić swój majątek a nawet swój byt, aby dla Anglji zdobyć nowy listek wawrzynu. Lecz gdy do budowy szalupy trzeba użyć koniecznie desek ze statku amerykańskiego, czyż to może zmniejszyć zasługi odkrycia?
A gdybyś znalazł tu sam opuszczony statek, czy zawahałbyś się wówczas posługiwać