Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/175

Ta strona została uwierzytelniona.

się blady i zatrwożony, podczas gdy Duk przeraźliwie wyć począł.
— Straszne! przerażające! wołał doktór
— Cóż takiego? pytał stary sternik.
— Czy nie poznajecie ich?..
— Kogo?
— Patrzcie!
Miejsce, przy którem się znajdowali, musiało być niedawno widownią ostatniej walki ludzie z klimatem, rozpaczą i głodem, bo rozrzucone tu i owdzie szczątki wskazywały, że ci nieszczęśliwi karmili się trupami ludzkimi.
Doktór poznał Shandona, Pena i resztę ludzi, należących niegdyś do osady „Forwarda“.
Ta gromada ludzi musiała przetrwać tysiące katuszy, zanim doszła do tego stanu, lecz tajemnicze dzieje ich nieszczęść pozostaną na zawsze pogrzebane pod śniegami biegunowemi.
Uchodźmy stąd jak najprędzej! wołał doktór.
I odciągnął swych towarzyszy od tego strasznego miejsca.