Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/31

Ta strona została uwierzytelniona.

lnem upodobaniem polują na foki. Często czatują one na nie po całych dniach, przy otworach, przez które foki wydostają się na lód. Hatteras więc, miał zamiar skorzystać z tego i przebrany w skórę foki, jak najbliżej podejść do niedzwiedzia.
Kiedy podeszli do sań doktór wydostał skórę foki, Hatteras ubrał się w nią, a otrzymawszy z rąk doktora nabitą strzelbę, począł posuwać się w kierunku niedźwiedzia. Doktór wziął dwa topory i udał się do Johnsona.
— I cóż — zapytał tenże.
— Trochę cierpliwości — odpowiedział doktór — Hatteras ryzykuje życie, żeby nas ocalić.
Doktór był bardzo wzruszony, widział niedźwiedzia, poruszającego się niespokojnie.
Po upływie niespełna kwadransa niby foka pełzała po lodzie, a dla większego oszukania niedźwiedzia kryła się często po za wielkiemi bryłami, teraz znajdowała się w odległości 300 stóp od zwierza.
Hatteras zręcznie naśladował ruchy foki, i choć mu się to często nie zupełnie udawało, to jednak nieprzyjaciel tego nie zauważył.
Foka, która zachodziła pomału z boku niedźwiedzia, udawała wciąż, iż go nie spostrzega; szukała niby otworu na lodzie, przez który mogłaby powrócić do wody