Strona:Juliusz Verne - W puszczach Afryki.djvu/107

Ta strona została skorygowana.
— 107 —

prosił znowu Ojców o gościnność, która bez trudu została mu udzielona.
Nakoniec 18 czerwca wybrał się z powrotem i przez Angję powrócił do Ameryki, przywożąc ze sobą, jako jedyne wspomnienie z podróży, dwa małe szympanse, które jednak nie chciały z nim nigdy rozmawiać.
Taki jedynie rezultat osiągnął Garner ze swej podróży. Jeżeli małpy porozumiewały się ze sobą, ludzie nie potrafili dojść do zrozumienia wydawanych przez nie dźwięków.
Profesor utrzymywał, że zrozumiał niektóre dźwięki. I tak: wuw miało oznaczać pożywienie, cheny napój, jek strzeż się! i wiele innych.
Później, robiąc doświadczenia w ogrodzie zoologicznym w Waszyngtonie i za pomocą fonografu, udało mu się pochwycić jeszcze inne dźwięki.
Podług niego, język małpi składa się z ośmiu, czy dziewięciu dźwięków zasadniczych, uzupełnionych trzydziestoma jeszcze dźwiękami.
Owa domniemana mowa małp, podchwycona przez naturalistę Garnera, była tylko szeregiem dźwięków, za pomocą których porozumiewają się ze sobą psy, konie, barany, gęsi, jaskółki, mrówki, pszczoły i t. d. Porozumiewają się one za pomocą krzyków, znaków lub ruchów, wyrażając tym sposobem radość lub trwogę.
Kwestja tak ważna nie miała być rozstrzygnięta przez jednego człowieka. W dwa lata później pewien doktór niemiecki postanowił rozpo-