Strona:Juliusz Verne - W puszczach Afryki.djvu/132

Ta strona została skorygowana.
— 132 —

— To nie wir — odparł Kamis.
— Więc cóż to takiego?
Zanim Kamis zdołał odpowiedzieć, z wody trysnęła jakby fontanna, wysoka na dziesięć stóp.
Maks Huber zawołał zdziwiony:
— Czyżby w rzekach Afryki środkowej znajdowały się wieloryby?
— Nie, ale są hipopotamy — odparł Kamis.
W tej chwili dało się słyszeć sapanie i z wody wynurzyła się olbrzymia głowa i szczęki uzbrojone w potężne kły. Gdy hipopotam otworzył paszczę, zdawało się, że to są ćwierci mięsa wystawione u rzeźnika.
Hipopotamy można napotkać od przylądka Dobrej Nadziei aż do dwudziestego trzeciego stopnia szerokości gieograficznej północnej; przebywają one w rzekach, bagniskach i jeziorach. Gdyby rzeka Johansen wpadała do morza Śródziemnego, nie należałoby się lękać napaści tych zwierząt ziemnowodnych, gdyż ukazują się tylko w górnym Nilu.
Hipopotam, podrażniony, wpada w szał i wtedy jest straszliwym przeciwnikiem.
Podróżni nasi nie mieli zamiaru zaczepiać takiego groźnego zwierzęcia, lecz hipopotam mógł sam na nich napaść, a gdyby nacisnął łódkę ciężarem swego cielska, które waży około dwuch tysięcy kilogramów, gdyby zaczepił o nią kłami, nasi podróżni byliby zgubieni.
Woda płynęła bystro w tym miejscu, lepiej więc było płynąć, aniżeli zbliżać się do brzegów,