— Biały?...
W istocie władca Wagddisów różnił się od swego plemienia. Był to chyba krajowiec należący do plemion zamieszkujących Ubangi... tak, był to człowiek biały, pochodzący z rasy ludzi cywilizowanych.
Nasza obecność nie uczyniła na nim żadnego wrażenia — rzekł Huber, — zdaje się, że nas nawet nie spostrzegł... Cóż u licha! my nie jesteśmy chyba podobni do tych pół-małp z wioski Ngala; i pomimo, że przebywamy wpośród nich już trzy tygodnie, nie zatraciliśmy jeszcze powierzchowności ludzkiej. Doprawdy mam ochotę zawołać: Panie! spójrz pan na nas!
W tej chwili Cort uchwycił go za rękę i z najwyższym zdumieniem rzekł:
— Ja poznaję tego człowieka!
— Poznajesz go?... Alboż go znałeś?
— Nie inaczej... to jest doktór Johansen!
Jan Cort spotykał kiedyś doktora Johansena w Libreville, nie mógł się zatym pomylić co do tożsamości jego osoby.
Doktór był w istocie władcą Wagddisów. Dzieje Johansena można łatwo odgadnąć; znikł on z leśnej chaty, gdyż uprowadzono go do wioski Ngala.
Przed trzema laty Niemiec Johansen, chcąc prowadzić dalej badania rozpoczęte przez profesora Gartnera, opuścił Malinba z kilku czarnemi służącemi, którzy dźwigali rzeczy, broń, amunicję i zapasy żywności. Johansen postanowił osie-
Strona:Juliusz Verne - W puszczach Afryki.djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.
— 200 —