wym brzegu rzeki. Tu odpoczęli dni kilka po trudach podróży i nabrali sił do przebycia jeszcze dziewięciuset kilometrów, oddzielających ich od Libreville.
Kamis zorganizował karawanę, która idąc prosto w kierunku zachodnim, przebyła płaszczyzny Kongo w przeciągu dwudziestu czterech dni.
Dwudziestego maja Jan Cort, Maks Huber, Kamis i Langa wkroczyli do faktorji, znajdującej się przed osadą.
Przyjaciele ich, nie mając od nich wiadomości przeszło sześć miesięcy, byli już o nich bardzo niespokojni. To też powitali ich z radością.
Kamis i Langa pozostali już nazawsze w usługach Jana i Maksa. Obaj zasłużyli na przywiązanie i wdzięczność w zamian za poświęcenie i przychylność, jaką im okazywali podczas tej niezwykłej i awanturniczej podróży.
Ale co się stało z doktorem Johansenem i nadpowietrzną wioską Ngala, ukrytą wpośród wierzchołków drzew w puszczach Afryki?
Nie ulega wątpliwości, że wcześniej, czy później odkryją ją uczeni i dadzą o niej szczegółowe wyjaśnienia.
Doktór Johansen prawdopodobnie nie odzyskał zmysłów, a gdyby nawet wyzdrowiał i gdyby go przywieziono do Malinba, kto wie, czy nie żałowałby tych czasów, w których pod imieniem Mselo-Tala-Tala panował nad plemieniem Wagddisów.