Strona:Juliusz Verne - W puszczach Afryki.djvu/64

Ta strona została skorygowana.
— 64 —

dącą do rzeki Ubangi. Teraz należało tylko zastanowić się nad przeszkodami, jakie można napotkać w głębi lasu. Należało przypuszczać, że napotka się w lesie jakąś ścieżkę, albo miejsca wydeptane przez dzikie zwierzęta, przez bawoły, nosorożce i inne. Ziemię zapewne zaścielały gęste krzaki. Chcąc torować sobie drogę w takim gąszczu, należałoby mieć siekierę, a tymczasem Kamis miał niewielki toporek, a Jan i Maks tylko noże.
Pozostała jeszcze trudność kierowania się wśród lasu, do którego wnętrza, przez gęste sklepienie z liści, przedzierały się z trudnością promienie słońca.
Lecz u niektórych ludzi, tak, jak u zwierząt, rozwinięty bywa instynkt kierowania się w danej okolicy. Pomiędzy innemi Chińczycy odznaczają się podobnym instynktem, jak również dzikie pokolenia z Far-West; kierują się oni więcej słuchem i powonieniem, aniżeli wzrokiem, i po pewnych oznakach rozpoznają drogę, którą chcą obrać. Kamis posiadał w wysokim stopniu tę zdolność orjentowania się. Nieraz dawał tego dowody. Jan i Maks mogli więc i w tym względzie ufać Kamisowi.
Jan Cort uczynił jeszcze kilka uwag, na które Kamis odpowiedział w ten sposób:
— Panie Janie, wiem, że nie napotkamy w lesie dostępnej ścieżki, przeciwnie, będziemy musieli przedzierać się przez krzaki, ciernie i powalone drzewa. Ale w takim wielkim lesie mu-