Strona:Juliusz Verne - W puszczach Afryki.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.
— 9 —

— I sądzisz, że czytelnicy, którzyby czytali opis naszej podróży, zawołaliby: «Jakie to ciekawe!»
— Gdyby tego nie powiedzieli, byliby bardzo wymagającemi.
— No, zapewne, ciekawość ich zadowoliłaby się bardziej, gdyby nasza wyprawa skończyła się w żołądku lwa lub ludożercy z Ubangi — odparł Jan Cort.
— Nie posuwając się do tej ostateczności, która jednak ma pewien urok dla czytelników, powiedz tak szczerze, z ręką na sercu, Janie, czy mógłbyś przysiąc, że odkryliśmy coś zupełnie nowego, czego nie odkrył żaden z podróżników, zwiedzających przed nami Afrykę środkową?
— Nie, tego nie powiem, Maksie.
— Co do mnie, miałem nadzieję, że los okaże się łaskawszym względem mnie.
— Czy jesteś chciwy sławy i pragniesz, aby cię nazywano nieustraszonym podróżnikiem? Ja niczego więcej nie pragnąłem i jestem zadowolony z naszej wyprawy.
— Nie zyskaliśmy nic, mój drogi.
— Ależ Maksie, nasza podróż jeszcze nie skończona, a przez pięć lub sześć tygodni, które upłyną, zanim się dostaniemy stąd do Libreville...
— Dajżeż pokój! — przerwał Maks — nasza podróż teraz odbędzie się chyba w warunkach jak najpospolitszych, tak, jak gdybyśmy jechali ubitym gościńcem.