Gdy pani Burbankowa i miss Alicya weszły do tunelu, prowadzącego do małej przystani Marino, na wybrzeżu rzeki Saint-John, Zerma je wyprzedzała, trzymając jedną ręką Dy, a w drugiej zaś niosąc latarkę, której słaby płomyk oświetlał przed niemi drogę. Dotarłszy do końca tunelu, Zerma poprosiła panią Burbankową, żeby się zatrzymała; ona sama zaś chciała się przekonać, czy dwaj murzyni, którzy je mieli przewieść do Cedar-Keys, stawili się z łodzią. Otworzywszy drzwi, na drugim końcu tunelu będące, puściła się ku rzece. Zaledwie minuta upłynęła — tylko jedna minuta, odkąd wyczekiwały powrotu Zermy, miss Alicya spostrzegła, że niema Dy.
— Dy!... Dy!... — wykrzyknęła pani Burbankowa, bez względu na to, że może zdradzić swoją obecność w tem miejscu.
Strona:Juliusz Verne - Walka Północy z Południem 01.djvu/176
Ta strona została skorygowana.
XII.
Sześć następujących dni.