Kończąc już ten list, staram sobie przypomnieć, czym nie pominął kogo... a prawda... zapomniałem o p. Stannardzie i mojej ślicznej Alicyi, do której tak mi już tęskno. Ojcu jej zasełam zapewnienie przyjaźni, jej zaś czegoś więcej niż przyjaźni!...
James Burbank położył na stole list, który pani Burbankowa wzięła zaraz do ręki i podniosła do ust. Potem mała Dy złożyła serdeczny pocałunek na podpisie brata.
— Zacny chłopiec! rzekł Edward Carrol.
— I zacny Mars! dodała pani Burbankowa, spoglądając na Zermę, która wzięła w objęcia dziewczynkę.
— Trzeba będzie uwiadomić Alicyą, żeśmy otrzymali list od Gilberta, — dodała pani Burbankowa.
— Napiszę do niej, odpowiedział James. Zresztą, za kilka dni mam pojechać do Jacksonville i zobaczę się ze Stannardem. Od czasu, jak Gilbert napisał ten list, mogły nadejść inne wiadomości co do projektowanej wyprawy. Ach, oby już przybyli nasi przyjaciele z Północy, oby Floryda wróciła pod Sztandar Unii. Tu, położenie nasze stałoby się w końcu niedozniesienia!