Strona:Juliusz Verne - Walka Północy z Południem 02.pdf/43

Ta strona została przepisana.

W gruncie ta hołota jest tchórzliwą: gdy ją strach ogarnie, to Texar i jego stronnicy przepadną. Mam jeszcze nadzieję, że komendant Stevens zdoła przepłynąć tamę...
— Nie będziemy czekali, — odpowiedziała stanowczo miss Alicya, — i zanim to nastąpi, ja się zobaczę z Texarem!“
Wypadło więc z narady, że p. Stannard zostanie w mieszkaniu, żeby nie wiedziano, że jest w Jacksonville. P. Harvey gotów był wspierać swą pomocą młode dziewczę, we wszystkich krokach, jakie miała przedsięwziąć, chociaż ich rezultat bynajmniej nie był pewny. Gdyby Texar nie chciał darować życia Gilbertowi, gdyby miss Alicya nie mogła się dostać do niego, to usiłowanoby, nawet kosztem całej fortuny ułatwić ucieczkę młodemu oficerowi i jego ojcu.
Było około 11-tej, kiedy miss Alicya i p. Harvey wyruszyli do Court-Justice, gdzie komitet, pod prezydencyą Texara, zasiadał bez przerwy.
W mieście panował ciągle wielki ruch. Tu i owdzie przechodziły milicye, wzmocnione kontyngensami przybyłemi z terytoryj południowych. W ciągu dnia spodziewano się tych, które w skutek poddania się Saint-Johnu były rozporządzalne, i które mogły przybyć rzeką S. John albo też lasami z prawego wybrzeża, dotrzeć do rzeki i przepłynąć ją na wysokości Jacksonvillu. Ludność krążyła więc w tę i w owę stronę. Obiegały tysiączne pogłoski i, jak