Strona:Juliusz Verne - Walka Północy z Południem 02.pdf/46

Ta strona została przepisana.

ją poznać, bo zwarty tłum rozstępował się dla niej. Wołania o śmierć jeszcze straszniej zabrzmiały jej w uszach. Nic jej nie zdołało powstrzymać. W takich to warunkach dotarła do drzwi Court-Justice.
W tem miejscu, tłuszcza falowała jeszcze bardziej, ale nie tak jak morze po burzy, lecz przed burzą. Należało się spodziewać z tej strony najokropniejszych nadużyć.
Nagle, gwałtowny ruch wyparł z wnętrza publiczność, zapełniającą salę Court-Justice. Krzyki wzmogły się... wyrok był już wydany.
James Burbank zarówno jak i Gilbert, był skazany za to samo mniemane przestępstwo na tę samą karę. Ojciec i syn paść mieli od strzałów jednego i tego samego plutonu.
„Na śmierć!.. Na śmierć!..“ wrzeszczała ta zgraja szaleńców.
James Burbank ukazał się wtedy na ostatnich stopniach. Był on spokojny i panował nad sobą; na wrzaski tłumu odpowiadał tylko wzgardliwem spojrzeniem.
Otaczał go oddział milicyi, mającej odprowadzić go do więzienia.
Nie był on sam jeden.
Gilbert szedł przy jego boku.
Z celki, w której oczekiwał wyroku, poprowadzono go przed komitet dla skonfrontowania z Jamesem Burbankiem, który mógł tylko potwierdzić zeznania syna, zapewniając, że tenże po to tylko udał się