Strona:Juliusz Verne - Walka Północy z Południem 02.pdf/89

Ta strona została przepisana.

Dnia 16-go, po południu, dwaj Burbankowie, p. Stannard z córką, i Mars pożegnali się z panią Burbankową i z Edwardem Carrolem. Wsiedli do jednego z parowców, obsługujących Saint-John, który też wysadził ich na ląd w Picolata. Ztamtąd powozem puścili się krętą drogą wśród gęstych lasów, złożonych z dębów, cyprysów i jaworów, jeżących się na tej części terytorjum. Przed północą znaleźli wygodne pomieszczenie w City Hotel.
Niechaj sobie jednak czytelnik nie wyobraża, że Texar był opuszczony przez wszystkich; liczył on wielu stronników pomiędzy drobnymi kolonistami hrabstwa, którzy, prawie bez wyjątku, sprzyjali niewolnictwu. Z drugiej strony, wiedząc, że nie będą poszukiwani za zaburzenia jacksonvillskie, jego towarzysze nie chcieli odstąpić dawnego swego przywódzcy. Wielu z pośród nich postanowiło spotkać się w mieście św. Augustyna. Prawda, że nie należało ich szukać w „patio“ City Hotelu. W miastach nie brakuje szynkowni, „tiendas“, w których metyski sprzedają potrosze wszystko, co się je, pije i pali. Tam, ci ludzie niskiego pochodzenia, i dwuznacznej moralności gorąco odzywali się za Texarem.
Komandor Dupont nie znajdował się podówczas w mieście św. Augustyna, zajęty ze swą eskadrą blokowaniem przesmyków nadbrzeżnych, które miano zatamować dla kontrabandy wojennej. Ale pułki, które wylądowały po poddaniu się fortu Marino, dobrze strzegły miasta. Nie należało się obawiać ża-