Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/154

Ta strona została przepisana.

po jego ostatniej wizycie tutaj, cóż się stało z Szymonem Ford, jego żoną, synem i inżynierem? Nieobecność Jamesa Starr w Edymburgu wskazywała dokładnie, że nie opuścił kopalni od tego dnia, gdy Jakób spotkał się z nim i z Henrykiem w szybie Yarow. W jakiż sposób dostarczano prowizji, potrzebnych im do życia? A może ci nieszczęśliwi, uwięzieni na tysiąc stóp pod ziemią, nie mieli co jeść?
Wszystkie te myśli przebiegły przez jego głowę, przekonał się, że sam nic nie mógłby zrobić i że nie dotrze do dna kopalni. Czyżby jaka złośliwa ręka przerwała komunikację? Nie można wątpić o tem. W każdym razie władza się o tem przekona, ale trzeba ją uprzedzić czemprędzej.
Jakób nachylil się do głębi.
— Henryku! Henryku! — zawołał całą siłą głosu.
Echo powtórzyło kilkakrotnie imię Henryka i umilkło w głębiach szybu Yarow.
Jakób przebył spiesznie z powrotem drabiny i powrócił na ziemię. Nie tracąc chwili, udał się na dworzec w Callander, w kilka minut siedział w przedziale pociągu pospiesznego, dążącego do Edymburga i o trzeciej po południu, stawił się u lorda-prefekta stolicy.