Tam przyjęto jego zeznanie. Szczegóły wyraźne, jakie przedstawiał, nie pozwoliły wątpić w prawdziwość słów jego.
Pan W. Elphiston, prezes Instytucji Królewskiej był nie tylko kolegą, ale i osobistym przyjacielem Jamesa Starr; uwiadomiono go też natychmiast, i on to objął kierownictwo nad poszukiwaniami, jakie miano nakazać bez zwłoki w sztolni Dochart. Oddano mu do pomocy kilku ajentów, którzy uzbrojeni w lampki, oskardy, długie sznurowe drabiny, nie zapomnieli również o zabraniu z sobą, napojów i żywności. Cała ta wyprawa prowadzona przez Jakóba udała się natychmiast do kopalni Aberfoyle.
Tego samego wieczora, pan W. Elphiston, Jakób Ryan i ajenci przybyli do otworu szybu Yarow i zeszli aż do dwudziestego siódmego przystanku, na którym Jakób się zatrzymał kilka godzin temu.
Uwiązano lampki do długich sznurów i spuszczono je do dna szybu, przyczem stwierdzono, że czterech ostatnich drabin brakowało zupełnie.
Nie ulegało wątpliwości, że komunikacja pomiędzy sztolnią Dochart a światem zewnętrznym została rozmyślnie przerwaną.
Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/155
Ta strona została przepisana.