Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/198

Ta strona została przepisana.

Na słowa ostatnie dziewczynki, Magdalena przyniosła trochę pożywienia. Nella umierała z głodu. Odkąd przebywała w głębi szybu? Nie można się było dowiedzieć.
— Ileż tam dni przebyłaś, moje dziecko? — pytała Magdalena.
Nella nic nie odrzekła. Zdawała się nie rozumieć pytania.
— Od ilu dni? — powtórzyła Magdalena.
— Dni? — spytała Nella, jakby to słowo dla niej żadnego nie miało znaczenia.
I wstrząsła główką, jakby nie pojmując, o co ją pytają.
Magdalena wzięła ją za rękę i zaczęła pieścić.
— Ile masz lat córeczko? — zapytała, patrząc jej w oczy łagodnie, z uśmiechem.
Nella wstrząsnęła główką.
— Tak, tak, ile masz lat?
— Tak? — powtórzyła Nella.
I to słowo, tak samo jak „dnie” nie było dla niej zrozumiałe.
Szymon Ford, Henryk, Jakób i jego towarzysze, patrzyli na nią z uczuciem współczucia i sympatji. Stan biednej istoty, przybranej w odzież z grubego płótna, mógł co prawda, wzruszyć każdego.