Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/220

Ta strona została przepisana.

Nowe poruszenie przyrządu uczyniło przedział jeszcze większy między dwoma przyjaciołmi. Głosy ich dochodziły coraz słabiej jeden do drugiego.
A jednak Henryk usłyszał jeszcze słowa Jakóba:
— Gdy zaś Nella ujrzy gwiazdy, księżyc i słońce, czy wiesz co po nad to wszystko będzie wolała?
— Nie wiem Jakóbie!
— Ciebie mój przyjacielu, ciebie zawsze, i wszędzie!
I głos Jakóba zamilkł zupełnie w ostatnim okrzyku hurra!
Henryk poświęcał każdą wolną godzinę na kształcenie Nelly. Nauczył ją już czytać i pisać a młode dziewczę było pojętne i czyniło nadzwyczajne postępy.
Nigdy może jeszcze inteligencja nie odniosła tak szybkiego zwycięztwa nad zupełną ciemnotą. Nella budziła zachwyt wszystkich, którzy ją znali.
Szymon i Magdalena czuli codziennie większą syrnpatję do przybranego dziecka, a jednak przeszłość Nelly niepokoiła ich ciągle. Poznali oni naturę uczuć Henryka dla niej i nie byli temu przeciwni.