Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/301

Ta strona została przepisana.

Przyszłość na to odpowie. W każdym razie, jeżeli kto miał doczekać nadzwyczajnej starości, to był nim harfang Silfaxa.
Zamieszkał on i nadal ciemne pieczary kopalni. Ale po śmierci starca, chociaż Nella próbowała go niejednokrotnie zatrzymać, uciekał zawsze po kilku dniach.
Towarzystwo ludzi nie podobało mu się tak samo, jak i jego dawnemu panu, prócz tego, zdaje się, zachował niechęć do Henryka; zasmucony ptak poznał i nienawidził w nim tego, który mu porwał Nellę.
Nella widywała go kiedy niekiedy, krążącego nad wodami jeziora Malkolm.
Czy chciał zobaczyć swoją dawną przyjaciółkę? czy też chciał dosięgnąć okiem dna tych głębin niezmierzonych, które pochłonęły Silfaxa?
Obie wersje przyjęto i harfang przeszedł do legendy, która posłużyła Jakóbowi Ryan za temat do historji fantastycznej.
Dzięki temu wesołemu towarzyszowi, śpiewają dzisiaj jeszcze, podczas wieczornic szkockich, legendę o ptaku starego Silfaxa, dawnego pokutnika kopalni Aberfoyle.

KONIEC.