w okolicach wysp Aleutyjskich, Kulammok i Umgullil, nigdy nie miały więcej niż pięćdziesiąt sześć metrów długości, a i tej rzadko kiedy dochodziły.
Takie wieści, nadchodzące jedne po drugich; nowe spostrzeżenia czynione na pokładzie zaatlantyckiego statku Pereire; protokuł sporządzony przez oficerów francuskiej fregaty la Normandie, bardzo gruntowne spostrzeżenia, zebrane przez sztab komandora Fitz-James na statku Lord-Clyde, poruszyły i zaniepokoiły opinię publiczną. W krajach lekkiego humoru żartowano ze zjawiska — ale kraje poważne i praktyczne, jak Anglia, Ameryka, Niemcy, żywo się tem zajęły.
Potwór stał się modnym przedmiotem rozmowy we wszystkich punktach, w których się liczniej ludzie schodzili. Śpiewano o nim w kawiarniach, szydzono zeń w dziennikach, grano o nim sztuki w teatrze. Plotek różnorodnych było co niemiara. Gazety jedne za drugiemi powtarzały baśnie o istotach urojonych i olbrzymich, począwszy od białego wieloryba, strasznego „Moby Dick” z krańcowych stref północy, aż do bezmiernego Kraken’a, którego macki mogły w głębiach oceanu zanurzyć statek o pięciuset beczkach obejmu. Twierdzenie swe popierano powagą czasów starożytnych, zdaniami Arystotelesa i Pliniusza, którzy przypuszczali istnienie takich potworów; potem przytaczano norweskie powieści o biskupie Pontoppidan, relacye Pawła Heggede, i nareszcie raporty p. Rarington, którego dobra wiara nie może być podejrzaną, gdy twierdzi, że w 1857 roku, będąc na pokładzie okrętu Castillan, własnemi oczyma widział tego ogromnego węża, który do owego czasu przebywał tylko w morzach gazeciarskich dawnego Constitutionnela.
Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/014
Ta strona została przepisana.