ukazał się człowiek, wydał dziwny krzyk i zniknął natychmiast.
W kilka minut potem ośmiu tęgich zuchów z twarzami zakrytemi, ukazali się w milczeniu i wciągnęli nas do wnętrza swej straszliwej machiny.
Mobilis in mobile.
To gwałtowne porwanie spełniono na nas z szybkością błyskawicy. Nie mieliśmy czasu obejrzeć się, jak to powiadają: nie wiem czego doświadczyli moi towarzysze, czując się wciąganymi do tego więzienia pływającego, lecz mnie dreszcz przebiegł po całem ciele. Z kim mieliśmy do czynienia? Zapewne z jakiemiś rozbójnikami nowego rodzaju, wyzyskującymi morze w swój sposób.
Zaledwie zamknął się za mną ciasny otwór, znalazłem się w ciemności zupełnej; nagle przeniesiony ze światła w ciemnicę, nic w pierwszej chwili dostrzedz nie mogłem. Czułem, że nogi moje nagie wlokły się po stopniach żelaznej drabiny. Ned-Land i Conseil silnie