Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/115

Ta strona została przepisana.

— Nie wiem jak mam panu podziękować, ale nie myślę nadużywać grzeczności pańskiej. Chciałbym tylko wiedzieć do czego służą te narzędzia fizyczne.
— Takie same narzędzia znajdują się w moim pokoju, i tam to właśnie będę miał zaszczyt wyjaśnić panu ich użycie. Lecz najprzód chodź pan obejrzeć przygotowaną dla siebie kajutę; powinieneś pan przecie widzieć, jak będziesz mieszkał na Nautilusie.
Poszedłem za kapitanem przez jedne ze drzwi w każdej ścianie salonu będących, na korytarz okrętowy. W stronie przodu okrętowego znalazłem nie kajutę, ale pokoik elegancki z łóżkiem, toaletą i różnemi innemi meblami. Było za co podziękować mojemu gospodarzowi.
— Pański pokój przytyka do mojego — rzekł otwierając drzwi — a mój prowadzi do salonu, któryśmy tylko co opuścili.
Wszedłem do pokoju u kapitana. Miał on pozór bardzo surowy, prawie klasztorny. Stało tam łóżko żelazne, stolik do pracy, kilka sprzętów pomocnych przy ubieraniu się — wszystko oświetlone półświatłem. Nic coby ku wygodzie służyło. Tylko co koniecznie potrzebne.
Kapitan Nemo wskazał mi krzesło.
— Racz pan usiąść — rzekł do mnie.