Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/122

Ta strona została przepisana.

człowiek przeciśnie, zrobionego w szkielecie Nautilusa. Otwór ten odpowiada podobnemuż otworowi w boku czółna. Przez ten to podwójny otwór wchodzę do czółna. Zamykają za mną otwór w okręcie, ja zamykam otwór w czółnie za pomocą, śruby naciskającej, uwalniam czółno od przytrzymujących je sztab, i wypływa z nadzwyczajną szybkością na powierzchnię morza. Wtedy otwieram starannie aż dotąd zamknięty pomost, ustawiam maszt, zaciągam żagle, lub biorę się do wiosła i spaceruję sobie.
— Ale jakże pan powracasz?
— Ja już nie powracam, panie Aronnax, to Nautilus powraca.
— Na pańskie rozkazy?
— Na moje rozkazy. Drut elektryczny łączy mnie z nim. Puszczam telegram, i dosyć na tem.
— W rzeczy samej — rzekłem otumaniony temi cudami — prostszego i łatwiejszego.
Minąwszy klatkę ze schodami dotykającemi górnego pokładu, spostrzegłem kajutę długą na dwa metry, w której Conseil i Ned-Land zachwyceni swą ucztą, żwawo się nią zajmowali. Następne drzwi wiodły do kuchni długiej na trzy metry, położonej pomiędzy obszernemi śpiżarniami.
Tam elektryczność energiczniejsza i posłuszniejsza nawet od gaza, zastosowana była do gotowania. Druty dochodzące aż pod kociołki, udzielały gąbkom platynowym ciepła, wszędzie jednakowo utrzymywanego i rozdzielanego. Elektryczność ogrzewała takie przyrządy dystylacyjne, które przez, waporyzacyę, dostarczały wody wybornej do picia. Przy tej kuchni urządzono wygnaną łazienkę, do której dowolna ilość