ka! Nie wiem czy Conseil zajmował się ich klasyfikacyą; co do mnie, przypatrywałem się ich srebrzystemu brzuchowi, paszczy straszliwej najeżonej zębami, niekoniecznie z punktu naukowego. Obserwowałem raczej w charakterze ofiary, niżeli naturalisty.
Na szczęście, te żarłoczne zwierzęta nie dobrze widzą. Przepłynęły nie spostrzegłszy nas, i musnąwszy zaledwie brunatnemi pletwami; uniknęliśmy cudem prawie niebezpieczeństwa nierównie straszniejszego jak spotkanie tygrysa w lesie. W pół godziny potem kierując się smugą elektryczną doszliśmy do Nautilusa. Zewnętrzne drzwi stały otworem, a kapitan Nemo zamknął je natychmiast po naszem wejściu do pierwszego pudła. Potem przycisnął sprężynę; usłyszałem działanie pomp wewnątrz statku, i w kilka chwil potem pudło całkiem było próżne. Wtedy otworzyły się drzwi wewnętrzne i weszliśmy do garderoby.
Tam zrzuciliśmy nie bez trudności nasze ubiory nurków; następnie zmęczony, upadając ze znużenia i senności, udałem się do mego pokoju odurzony tą nadzwyczajną wędrówką po głębinach morskich.
Cztery tysiące mil pod oceanem Spokojnym.
Nazajutrz ośmnastego listopada, przyszedłem zupełnie do siebie po zmęczeniu dnia poprzedniego, i wszedłem na platformę w chwili kiedy porucznik Nau-