Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/206

Ta strona została przepisana.

kolejno: don Jose de Menesés w r. 1526, Grijalva w r. 1528, generał hiszpański Alvar de Saavedra w r. 1529, Juïgo Ortez w r. 1545, Hollender Shouten w roku 1616; Mikołaj Sruic w r. 1753; Tasman, Dampier, Tumel, Carteret, Edwards, Bougainville, Cook, Torrest, Max-Aurer, d’Entrecasteaux w r. 1792; Duperrey w 1823, i Dumont d’Urville w r. 1827. „Jestto ognisko murzynów, zajmujących całą Malinezyę” – powiada p. Rienzi, i nie wątpiłem że losy żeglugi postawią mię w obec straszliwych Andamenów.
Nautilus stanął więc u wejścia najniebezpieczniejszej na kuli ziemskiej cieśniny, którą najśmielsi żeglarze zaledwie ważą się przebywać. Ludwik Paz z Torres przepłynął ją wracając z Południowego morza do Malinezyi; a korwety Dumont d’Urvillea osiadłszy w niej na mieliźnie, o mało nie zginęły. Sam nawet Nautilus, wyższy nad wszelkie niebezpieczeństwa morskie, chciał rozpoznać wprzód koralowe jej rafy.
Cieśnina Torreadzka ma około trzydziestu czterech mil szerokości, ale zawalona jest niezliczoną ilością, wysp, wysepek i skał, które żeglugę po niej czynią prawie niepodobną. To też kapitan Nemo przedsiewziął do jej przebycia wszelkie środki ostrożności. Nautilus płynąc po wierzchu wody, posuwał się z umiarkowaną szybkością. Jego śruba uderzała zwolna, jak ogon wieloryba, o fale.
Korzystając z tego położenia, ja i dwaj moi towarzysze zasiedliśmy na opuszczonej zawsze platformie. Przed nami sterczała klatka sternika, i bardzo chyba się mylę, jeżeli nie siedział w niej kapitan Nemo, kierując sam Nautilusem.