mylnie wskazówkę ciepłoty szukanej. I czy naciskając swe rezerwoary, czy zanurzając się ukośnie po płynnej pochyłości, dosięgał Nautilus głębi na trzy, cztery, pięć, siedm, dziewięć i dziesięć tysięcy metrów — zawsze wypadek doświadczeń był ten sam, a mianowicie: że temperatura morza w głębi tysiąca metrów, wynosi pod każdej, szerokością cztery i pół stopni.
Mocno mnie zajmowały te badania, a kapitan Nemo brał się do nich z prawdziwym zapałem. Często sobie zadawałem pytanie: jaki on miał w tem cel? Nie zdawało się by je chciał oddać na korzyść ludzi, bo prędzej czy później, wypadek jego dochodzeń zginie wraz z nim w nieznanych głębinach morskich. Chyba że miał zamiar mnie powierzyć wynikłości swych doświadczeń! Ale w takim razie należało przypuścić, że się raz skończy ta szczególna podróż moja — a nie zdawało mi się, żeby się na to zanosiło.
Cokolwiekbądź się zdarzy, mnie tymczasem kapitan udzielał różnych cyfr odnośnych do jego badań; wskazywały one różny stopień ściśliwości wód w głównych morzach na kuli ziemskiej. Wywiodłem sobie z tego osobiste wnioski, nie mające nic w sobie naukowego.
Było to dnia 15-go stycznia. Przechadzałem się z kapitanem po platformie. Zapytał mnie, czy mi jest znana rozmaita gęstość wód morskich. Wypowiedziałem mu moją pod tym względem nieświadomość, dodając, że nauka nie posiadała jeszcze dostatecznego sposobu do doświadczeń odpowiednich.
— Jam robil te doświadczenia — rzekł — i mogę zaręczyć, za ich nieomylność.
Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/243
Ta strona została przepisana.