Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/259

Ta strona została przepisana.

„kwiatu krwi“, „piany krwawej“, nadawane w handlu najpiękniejszym okazom. Cena korala dochodzi niekiedy do 500 franków za kilogram (2 funty 14 ²⁄₉ luta warsz.); a w tem tu miejscu było go tyle pod falami morskiemi, że wszyscy żyjący na świecie z połowu korali, mieliby się czem zbogacić. Kosztowny ten wytwór podmorski, w połączeniu z innych zwierzokrzewów wytworami, tworzył ławice zbite i nierozplatane, zwane „macciota“, na których tu i owdzie widzieć się dawały okazy korala różowego.
Krzaki stawały się coraz gęstsze, wyrosty potężniały. Prawdziwe ulice i galerye skamieniałe, fantazyjną zdobne architekturą, ukazały się naszym oczom.
Kapitan Nemo wszedł w ciemną galeryę, której łagodna pochyłość sprowadziła nas do głębokości stu metrów. Światło naszych latarń czarodziejski sprawiało widok, czepiając się chropowatych nierówności tych naturalnych arkad i sklepień, które się zdawały jakby pobryzgane ognistemi punktami. Pomiędzy koralowemi krzakami były inne niemniej ciekawe: melity, irydy o rozgałęzieniu stawowatem; kępami spotykane koraliny, to zielone, to czerwone, prawdziwe porosty inkrustowane w wapienie, i które naturaliści po długich rozprawach zgodzili się nakoniec uważać za poddanki roślinnego państwa. W nichto może, podług wnioskowania jednego z naturalistów, tkwi punkt z którego wyłania się życie z kamiennego snu zbudzone, nie opuszczając przecież jeszcze swej kolebki nieorganicznej.
Po dwugodzinnym pochodzie dosięgliśmy wreszcie głębokości trzystu blizko metrów, zatem ostatniej gra-