Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/264

Ta strona została przepisana.


XXV.

Ocean Indyjski.


Tu rozpoczyna się druga część tej podróży pod morzami. Pierwsza zakończyła się wzruszającą sceną cmentarza koralowego, która na długo wyryła głębokie wrażenie w mojej duszy. Tak więc, w łonie tego niezmiernego morza, upływało cełe życie kapitana Nemo; tam także, w nieprzeniknionych przepaściach przygotował dla siebie mogiłę. Tam żaden potwór oceanu nie zakłóci ostatniego snu swych mieszkańców Nautilusa, owych przyjaciół nazawsze do siebie przykutych, w śmierci zarówno jak w życiu! Tam są bezpieczni — „nawet od ludzi!“ — dodał kapitan.
I zawsze ta dzika, nieubłagana nieufność ku społeczeństwu ludzkiemu!
Co do mnie, nie przestawałem już na przypuszczeniach które zadawalniały Conseila. Poczciwy chłopiec, uparcie widział w dowódzcy Nautilusa tylko jednego z owych wielkich, a nie cenionych należycie uczonych mężów, co wzgardą płacą ludzkości za jej obojętność. Dla niego był to jeszcze geniusz niezrozumiany, co sprzykrzywszy sobie doznane na ziemi zawody, schronił się w te pustynie niedostępne, gdzie jego wielka dusza żyła w zupełnej swobodzie. Mojem zdaniem jednak, to przypuszczenie objaśniało tylko jednę stronę charakteru kapitana Nemo.
W istocie, tajemnica owej ostatniej nocy, podczas której wrzucono nas do więzienia i pogrążono w śnie