— Wyśmienicie — rzekł Kanadyjczyk — będzie się teraz zwracało na nie uwagę.
— Wszelako — mówiłem dalej — najdoskonalszym mięczakiem wydzielającym perłę, jest szacowna ostryga perłowa, tak zwana perliczka. Perła zwykle kształtu kulistego, albo przystaje do muszli, lub wpija się w ciało mięczaka, Przystająca do muszli nie da się poruszyć, wolna zaś jest w ciele zwierzęcia. Zawiązkiem perły zawsze jest ciało twarde, bądź jajecznik niepłodny, bądź ziarnko piasku, dokoła którego osiada w ciągu lat kilku materya perłowa i zwolna twardnieje.
— A czy bywa po kilka pereł w jednej ostrydze? — spytał Conseil.
— Bywa, mój chłopcze. Pewne perliczki tworzą prawdziwy naszyjnik. Przytaczają nawet ostrygę, która miała, o czem jednak wątpię, przeszło sto pięćdziesiąt rekinów.
— Sto pięćdziesiąt rekinów! — zawołał Ned-Land.
— Alboż ja powiedziałem rekinów? — spytałem zmięszany. — Chciałem powiedzieć, sto pięćdziesiąt pereł. Rekinów nie miałoby żadnego sensu.
— To prawda — rzekł Conseil. — A teraz raczy mój pan objaśnić nas, w jaki sposób wyjmują się te perły?
— Są różne sposoby, a nawet często gdy perły silnie przystają do muszli, łowcy szczypcami je odrywają. Najpospoliciej jednak perliczki rozkładają się na kobiercu traw matowych, zaścielających wybrzeże. Tym sposobem mięczaki zamierają na świeżem powietrzu, a po dniach dziesięciu gnić zaczynają. Wtedy zanurza się je w zbiornikach wody słonej, a potem
Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/278
Ta strona została przepisana.