nie miałem nadziei badania tych zwierzokrzewów w wodach Lepantu, o których oddzielało nas nieprzebyte międzymorze Suez, poprzestałem więc nu studyowaniu ich w wodach morza Czerwonego.
Zawołałem tedy do siebie Conseila, podczas gdy Nautilus zanurzony do dziewięciu metrów, zwolna płynął przy pięknych skałach wybrzeży wschodnich.
Tu rosły gąbki wszelakich kształtów, gąbki szypułkowate, liściaste, palczaste. Usprawiedliwiały one najzupełniej nazwy: koszyków, kielichów, wrzecion, rogów łosiowych, łap lwich, pawich ogonów, rękawiczki Neptuna – które im nadali rybacy, bardziej poeci niż uczeni. Z ich tkanki włóknistej, powleczonej masą galeretowatą nawpół płynną, nieustannie wypływa woda, która zaciekłszy do komórek, wypędzana jest z nich odruchem ściągliwym. Ta masa galeretowata niknie po śmierci polipa i gnijąc wydziela amoniak. Wówczas pozostają tylko włókna rogowe lub galaretowate, z których się składa gąbka domowa, mająca barwę rudawą i rozmaicie używana wedle stopnia swej sprężystości, przepuszczalności, lub oporu w przemakaniu.
Polipy te przylegają do skał, do muszli mięczaków a nawet do łodyg roślin morskich. Ozdabiają one najmniejsze wklęsłości skał, stercząc z nich lub wisząc niby wyrosty korkowe. Objaśniłem Conseila, że te gąbki poławiają się dwojakim sposobem, bądź dragą, bądź ręką. Ostatnia metoda wymaga użycia nurków, jest lepszą – gdyż oszczędzając włókno polipa, zostawia mu większą wartość.
Inne zwierzokrzewy, których mnóstwo było wśród gąbczastych, składały się głównie z meduz bardzo
Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/306
Ta strona została przepisana.