Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/366

Ta strona została przepisana.

powi V-mu i włożenia jej na głowę jednego z arcyksiążąt, któremu przedwcześnie dano imię Karola III.
Hiszpania musiała stawiać opór tej koalicyi. Była jednak prawie zupełnie pozbawiona żołnierzy i marynarzy. Szczęściem nie brakło jej pieniędzy, pod warunkiem wszakże iż jej galiony wyładowane złotem i srebrem amerykańskiem, dopłyną do jej portów. Owóż pod koniec roku 1702 oczekiwała sutego dowozu, który Francya eskortowała flotą złożoną z dwudziestu trzech okrętów, pod dowództwem admirała Chateau-Renaud, gdyż marynarki sprzymierzone przebiegały wówczas wody Atlantyku.
Transport ten miał zawinąć do Kadyksu; admirał jednak dowiedziawszy się, że flota angielska krąży na tamtych wodach, postanowił zawinąć do jednego z portów francuzkich.
Dowódzcy konwoju hiszpańskiego zaprotestowali przeciw temu postanowieniu, i zażądali żeby ich zaprowadzono do portu hiszpańskiego, jeżeli nie do Kadyksu, to do zatoki Vigo, leżącej na północno-zachodnim brzegu Hiszpanii i nie blokowanej.
Admirał Chateau-Renaud miał tyle słabości, że usłuchał tego nieroztropnego żądania i galiony wpłynęły do zatoki Vigo.
Na nieszczęście przystań w tej zatoce jest otwartą, i nie może być bronioną. Wypadało przeto spiesznie znieść na ląd ładunki galionów przed przybyciem flot sprzymierzonych, i byłby na to czas dostateczny, gdyby nagle nie podniesiono nędznej kwestyi współzawodnictwa.
Czy tylko z uwagą pan słuchasz? — spytał mnie kapitan Nemo.