kowatym dziobem, i otoczonem czerwoną obwódką okiem. Conseil zrobił ich spory zapas, bo stosownie przyrządzone dają smaczną potrawę. W powietrzu przeciągały czarne jak sadze żaglościgi, których rozwinięte skrzydła wynosiły do czterech metrów — słusznie nazwane sępami oceanu; olbrzymie petrele, między innemi quebrante huesos, z łukowatemi skrzydłami, wielce żarłoczne na foki; ogorzałki, rodzaj małych kaczek białych i czarnych pod spodem ciała — wreszcie cały szereg burzyków, to białawych o skrzydłach z brunatną obwódka, to niebieskich, właściwych wyłącznie morzom południowym. Powiedziałem Conseilowi, że te ostatnie tak są oleiste, iż mieszkańcy wyspy Feroe nie trudząc się wytapianiem tłuszczu, poprzestają na przyczepieniu do nich knota.
— Niewiele zatem brakuje — odrzekł — żeby z nich były zupełnie lampy! Trudno zresztą wymagać, by sama natura opatrywała je w knoty.
O pół mili dalej, grunt był całkiem posiany gniazdeczkami bezlotek, pewnego rodzaju norami, przysposobionemi do niesienia jaj, z których wylatywało mnóstwo ptaków. Kapitan Nemo kazał później upolować ich kilka setek, bo czarne ich mięso jest bardzo dobre. Wydawały krzyk podobny do ryku osła. Stworzenia te wielkości gęsi, siwe po wierzchu a białe pod spodem, z cytrynową obwódką na szyi, pozwalały nieuciekając zabijać się kamieniami.
Mgła jednak wcale się nie rozchodziła, i o godzinie jedenastej nie pokazało się jeszcze słońce. Bez słońca niepodobna było robić żadnych spostrzeżeń, a w takim razie jakim sposobem przekonać się, czy rzeczywiście dotarliśmy do bieguna?
Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/444
Ta strona została przepisana.