Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/455

Ta strona została przepisana.

Kapitan Nemo przybywszy na wierzchołek cypla, oznaczył starannie jego wysokość za pomocą barometru — gdyż należało uwzględnić ją przy obserwacyi.
O trzy kwadranse na dwunastą, słońce widziane wtedy tylko prze załamanie się światła, ukazało się jak tarcza złocista, rzucając ostatnie promienie na ten ląd opuszczony, na morza, na których człowiek nigdy jeszcze nie postał.
Kapitan Nemo opatrzony lunetą z mikrometrem nitkowym, który zapomocą zwierciadła usuwał wpływ refrakcyi, obserwował gwiazdę zachodzącą zwolna pod poziom, po wydłużonej bardzo spiralnej. Trzymałem chronometr. Serce gwałtownie mi biło. Jeżeli zniknięcie połowy tarczy słonecznej przypadnie jednocześnie z południem na chronometrze, jesteśmy u samego bieguna.
— Południe! — zawołałem.
— Biegun południowy — odpowiedział kapitan Nemo poważnym głosem — podając mi lunetę, która pokazywała gwiazdę dzienną, przeciętą przez poziom na dwie równe połowy.
Widziałem jak ostatnie jej promienie zwieńczyły cypel, a potem ciemność zaczęła zwolna wstępować na jego pochyłości.
W tej chwili kapitan Nemu kładąc mi rękę na ramieniu — rzekł:
— Panie, w r. 1600 Hollender Gheritk, uniesiony przez prądy i burze, dotarł 64° szerokości południowej, i odkrył New-Shetland. W r. 1773 dnia 17-go stycznia, sławny Cook posuwając się po trzydziestym ósmym stopniu długości, przybył pod 67° 30’ szerokości; a 30-go stycznia 1774 r. dosięgnął po sto dziesiątym