Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/496

Ta strona została przepisana.

Tegoż dnia także, szczególniej obfity połów ryb powiększył zapasy Nautilusa — tak dalece bowiem te morza okazały się pełnemi żyjących stworzeń. W oczkach sieci znaleźliśmy pewną ilość ryb, z głową zakończoną owalną tarczą o mięsistych brzegach. Były to trzymonawy, z trzeciej familii miękopromiennych gardłopłetwych. Płaska na głowie ich tarcza, składa się z ruchomych ukośnie chrząstkowatych listewek, pomiędzy któremi zwierzę może wytwarzać próżnię, co mu pozwala przylegać do przedmiotów jak bańka.
Trzymonaw którego zauważyłem w morzu Śródziemnem, należy także do tego gatunku. Ryba jednak o której mowa, był to trzymonaw kostnogłowy, właściwy tym morzom. Marynarze nasi wybierając je z sieci, składali w cebry napełnione wodą.
Ukończywszy połów, Nautilus zbliżył się do brzegu. W tem miejscu pewna ilość żółwi morskich spała na powierzchni fali. Trudno byłoby zagarnąć te szacowne płacy, bo najmniejszy szelest je budzi, a twardy pancerz broni od oszczepu. Ale trzymonaw dokonać miał tego pojmania z nadzwyczajną pewnością i dokładnością. Zwierzę to jest w istocie żywym haczykiem, któryby stał się szczęściem i majątkiem naiwnego rybaka, łowiącego na wędkę.
Majtkowie Nautilusa założyli tym rybom na ogon obrączki dosyć szerokie, by nie przeszkadzać im w ruchach, — i uwiązali je do długiego sznura, przymocowanego drugim końcem do statku.
Rzucone w morze trzymonawy, rozpoczęły natychmiast swą czynność, czepiając się skorupy żółwi tak zawzięcie, żeby się raczej dały rozszarpać, niżby puści-