twach; prawdziwy niedźwiadek wielkości dwóch do trzech metrów, zacięty wróg szlamówek, miętusów, i łososi; był to północny głowacz, z szarem gruczołkowatem ciałem, i czerwonemi płetwami. Rybacy Nautilusa mieli niejaką trudność w opanowaniu tego stworzenia, które dzięki układowi swych nakrywek, chroniących organa oddechowe od osuszającego zetknięcia z atmosferą, może czas jakiś żyć bez wody.
Wspomnę teraz dla pamięci, boskiny, drobne rybki, towarzyszące długo okrętom na morzach północnych; ostropyzki właściwe wyłącznie północnemu Atlantykowi, i raszki; oraz zwracam uwagę na miętusy, zwłaszcza na gatunek dorszów, które znalazłem w ulubionych im wodach, na tej niewyczerpanej ławicy Nowej Ziemi.
Możnaby nazwać te dorsze górskiemi rybami, bo Nowa Ziemia jest w rzeczy samej podmorska górą. Gdy Nautilus utorował sobie drogę przez ich zbite gromady, Conseil nie mógł wstrzymać się od następującej uwagi:
— Ot! dorsze — rzekł; — ale myślałem że dorsze są płaskie, jak flądry lub podeszwice.
— Naiwnyś! — zawołałem. — Dorsze są płaskie tylko w sklepie korzenym, gdy widzisz je rozpłatane i wywieszone; Ale w wodzie są to ryby wrzecionowate, jak mulety, i kształt ich czyni je zdolnemi do wielkiej chyżości.
— Chcę panu wierzyć — odparł Conseil. — Co za chmara! jakie mrowisko!
— Eh! mój przyjacielu, byłoby ich daleko więcej, gdyby nie ich wrogowie: raszki i ludzie… Wiesz ty ile naliczono jajek z jednej samicy?
Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/529
Ta strona została przepisana.