szlachty. Mac Nabbs, jako krewny Glenarvana, mieszkał w zamku Malcolm, a jako major uważał za zupełnie naturalne uczestniczyć w wyprawie Duncana.
Taki był skład osób na jachcie, który całkiem niespodzianie użyty został do jednej z najbardziej zadziwiających podróży czasów nowoczesnych. Od chwili przybycia do Steamboat-Quay w Glasgowie, zwrócił on na siebie całą uwagę zaciekawionej publiczności; codzień tłumy ogromne cisnęły się dla obejrzenia go; nim się tylko zajmowano, o nim tylko mówiono, ku wielkiemu niezadowoleniu innych kapitanów, w porcie stojących, a szczególniej też kapitana Burtona, dowodzącego pysznym steamerem Scotia, który stał na kotwicy tuż obok Duncana i gotował się w podróż do Kalkuty. Przy olbrzymich rozmiarach steamera, Duncan wyglądał jak mucha, a mimo to ciekawość ogólna wyłącznie zwrócona była na jacht lorda Glenarvan.
Szybko nadchodziła chwila odjazdu. John Mangles zręcznie i szybko się uwinął, bo w miesiąc po próbach szybkości w zatoce Clyde, Duncan był naładowany, zaopatrzony i urządzony tak, że mógł wypłynąć na morze. Dzień odjazdu oznaczony był na 25 sierpnia, a termin ten dozwalał jachtowi dopłynąć na wiosnę do szerokości geograficznej, pod którą leżą kraje półkuli południowej.
Skoro się rozeszła pogłoska o zamiarze lorda Glenarvana, zwrócono się do niego z wielu stron z rozmaitemi uwagami i spostrzeżeniami nad trudami i niebezpieczeństwem podobnej podróży; pomimo to jednak trwał niezłomnie w zamiarach opuszczenia Malcolm-Castle. Najprzód zazdrość podniosła przeciw niemu głosy, które ustały wtedy dopiero, gdy opinja publiczna oświadczyła się wyraźnie za lordem szkockim. I wtedy to wszystkie dzienniki (prócz organów rządowych) głośno i jednozgodnie potępiły komisarzy admiralicji w tej sprawie. Lorda Glenarvana tyle obchodziły nagany, co i pochwały — nie troszczył się o nie bynajmniej i robił swoje.
Dnia 24-go sierpnia Glenarvan, lady Helena, major Mac Nabbs, Marja i Robert Grant, kamerdyner Olbinett i jego żona, oraz panna Olbinett, służąca lady Glenarvan, wyjechali wśród błogosławieństw służby zamkowej i po najczulszych pożegnaniach, z Malcolm-Castle, a w kilka godzin potem już wszyscy znaleźli się na pokładzie okrętu. Ludność sympatycznem uwielbieniem powitała lady Helenę, młodą, piękną i odważną kobietę, która, wyrzekając się dobrowolnie wygodnego życia, biegła na pomoc nieszczęśliwym rozbitkom. Pokoje lorda i lady Glenarvan zajmowały prawie cały tył Duncana; urządzono tam dla nich dwie sypialnie, salonik i dwie szatnie; dalej, naokoło ogólnej kwadratowej izby, znajdowało się sześć kajut, z których pięć zajmowali: Marja i Robert Grant, państwo Olbinett i major Mac Nabs[1]. Na reszcie statku wygodne pomieszczenie miała służba okrętowa, gdyż jacht, oprócz węgla, broni i żywności, żadnego innego ładunku nie zabierał.
- ↑ Błąd w druku — winno być: Mac Nabbs.