Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/116

Ta strona została przepisana.

dach sarny i guanaki — ale stworzenia te były tak lękliwe, że trudno je było na strzał podejść. Myśliwcy zwrócili się zatem do zwierzyny mniej płochej, a równie jak tamta smacznej i pożywnej, tak, że w niedługim czasie ubili dwanaście sztuk kuropatw i ogromnych chróścieli. Thalcave ze swej strony odbył polowanie na rodzaj strusia, właściwego tylko pampie i zwanego tam „nandu”. Ponieważ ptak ten bardzo szybko bieży, Indjanin przeto wprost na niego wypuścił swego konia i usiłował doścignąć go w pierwszym zaraz pędzie, gdyż inaczej nandu zmęczyłby zanadto konia częstem rzucaniem się na różne strony. Thalcave, zbliżywszy się na pewną odległość, z nadzwyczajną szybkością i bardzo zręcznie zarzucił lasso na strusia: w kilka minut potem olbrzymi ptak już leżał na ziemi.
Patagończyk schwytał go nie dla samej tylko przyjemności polowania; nandu ma wyborne mięso, a Thalcave chciał także przyłożyć się do wspólnej uczty.
Powróciwszy do miejsca wypoczynku, podróżni zajęli się zaraz przyrządzeniem wieczerzy, której część zjedli z wielkim smakiem, popijając wyborną wodą, lepszą może w tej chwili od wszystkich win całego świata, a nawet od sławnej usquebaugh[1], tak wysoko cenionej w całej Szkocji.

Nie zapomniano ani o mających nadjechać towarzyszach, ani o koniach, którym podano świeżej trawy na paszę i na posłanie. Posiliwszy się, trzej podróżni, owinięci w swe poncha, układli się na miękkiej trawie, zwykłem posłaniu myśliwskiem w pampie.




XIX.

CZERWONE WILKI.


Nadeszła noc. Była to noc na nowiu, podczas której księżyc niewidzialny jest dla wszystkich mieszkańców ziemi. Drogę rozjaśniało tylko słabe, niewyraźne światełko gwiazd. Na widnokręgu zachmurzonym niknęły konstelacje zodjaku. Wody rzeki Guamini bez najmniejszego szmeru płynęły, jak długa smuga oliwy, rozlanej na płycie marmurowej. Ptaki, zwierzęta i płazy wypoczywały po dziennym trudzie; cisza pustyni zaległa niezmierzoną przestrzeń pampy.

Glenarvan, Robert i Thalcave ulegli powszechnemu prawu natury — leżących na miękkiej trawie zmorzył sen głęboki. Konie zmęczone rozciągnęły się na ziemi; jeden tylko Thauka, jak prawdziwy rasowiec, spał stojąc, w samym śnie nawet wspaniały, piękny, gotów

  1. Wódka z jęczmienia.