— Kochani przyjaciele, wypada pomyśleć o teraźniejszości; przeszłość już minęła, lecz przyszłość do nas należy. Mówmy o kapitanie Grancie.
Przeszli więc do saloniku lady Glenarvan, gdzie zasiedli wokoło stolika, założonego mapami i planami.
— Droga Heleno — rzekł lord Glenarvan — powiedziałem ci już, że jakkolwiek uratowani z osady Britanji nie wracają jeszcze z nami, niemniej mamy nadzieję ich odszukania. Z naszej przejażdżki po Ameryce wynieśliśmy to przekonanie, więcej nawet, tę pewność, że rozbicie się tego statku nie nastąpiło ani na wybrzeżach oceanu Spokojnego, ani Atlantyckiego. Stąd wynika wniosek bardzo naturalny, żeśmy źle zrozumieli dokument, a przynajmniej błędnie go sobie tłumaczyli w tem, co się tyczy Patagonji. Na szczęście, przyjaciel nasz Paganel, jakby natchnieniem jakiemś oświecony, odgadł ten błąd, przekonał nas, że fałszywą postępujemy drogą, i wytłumaczył znaczenie dokumentu tak jasno, że już żadnej, jak się zdaje, nie powinno ulegać wątpliwości. Mowa tu o dokumencie w języku francuskim i proszę Paganela o wytłumaczenie go raz jeszcze, aby nikt już nie miał wątpliwości pod tym względem.
Uczony geograf nie dał się prosić; z głębokiem przekonaniem dowodził, że kapitan Grant, opuszczając wybrzeża Peru na skołatanym statku, dla dostania się do Europy, mógł być zapędzony aż do wybrzeża Australji przez silne wiatry południowe, panujące na oceanie Spokojnym. John Mangles nawet uległ wpływowi zręcznych jego wywodów i genjalnych przypuszczeń, jakkolwiek dowódca Duncana surowym był w takich rzeczach sędzią i niełatwo dał się uwodzić złudzeniom wyobraźni.
Gdy Paganel skończył swą uczoną dysertację, lord Glenarvan oznajmił, że Duncan bezzwłocznie popłynie do Australji. Zanim jednakże wydano ostateczne w tym względzie rozkazy, major prosił o pozwolenie zrobienia swoich jeszcze uwag.
— Nie mam zamiaru podawać w wątpliwość, albo też osłabiać rozumowań mego przyjaciela; owszem, uważam je za bardzo poważne, uzasadnione, zewszechmiar na uwagę naszą zasługujące, i sądzę, że powinny służyć za podstawę przyszłych naszych poszukiwań. Lecz pragnąłbym, aby je raz jeszcze pod najściślejszą wziąć rozwagę, choćby tylko w celu uznania niezaprzeczonej ich wartości.
— Słucham cię, majorze — rzekł Paganel — gotów jestem odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania.
— Postaram się być zwięzłym — rzekł major. — Kiedy przed pięciu miesiącami badaliśmy owe trzy dokumenty w zatoce Clyde, zdawało nam się, żeśmy je dokładnie zrozumieli i że miejscem rozbicia nie mógł być inny punkt, jak zachodnie wybrzeże Patagonji; pod tym względem nie było cienia wątpliwości.
— Bardzo słuszna uwaga — rzekł Glenarvan.
Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/172
Ta strona została przepisana.