cały zajęty jedną myślą, zdawał się nie wiedzieć, co się w koło niego dzieje. Trzeba bowiem wiedzieć, że Paganel, wśród pasma tych nieprzyjaznych wypadków, głowę miał wciąż nabitą jedynie tylko dokumentem, tak fałszywie zrozumianym i wytłumaczonym. Przestawiał on ciągle wyrazy na najrozmaitsze sposoby, szukając w nich nowego jakiego znaczenia i całą myślą w tem zatonął. Dlatego też nie usłyszał prośby Glenarvana, tak, że lord musiał ją po raz drugi powtórzyć.
— A i owszem — odpowiedział Paganel — jestem na twe rozkazy, milordzie.
To mówiąc, wyjął machinalnie swą książeczkę notatkową, wydarł z niej kartkę czystego papieru, wziął do ręki ołówek i czekał. Glenarvan zaczął dyktować swe instrukcje:
„Polecam Tomaszowi Austinowi, aby bezzwłocznie wypłynął na morze i doprowadził Duncana...
Paganel kończył ostatni wyraz, gdy przypadkiem wzrok jego padł na numer Australian and New-Zealand Gazette, leżący na ziemi. Dziennik był tak złożony, że można było przeczytać tylko dwie ostatnie sylaby jego tytułu. Paganelowi wypadł z ręki ołówek, zamyślił się i zdawało się, że zapomniał o Glenarvanie, o jego liście i o dyktowaniu.
— Piszmy dalej, Paganelu — rzekł Glenarvan.
— Ach! — krzyknął nagle geograf.
— Co ci jest? — zapytał major.
— Nic! nic! — odpowiedział Paganel.
Potem ciszej nieco powtarzał: aland! aland! aland!
Wstał, pochwycił gazetę, przewracał ją i zwijał, powstrzymując się od wymówienia słów, cisnących mu się na usta.
Lady Helena, Marja, Robert i Glenarvan patrzyli na niego, nie mogąc zrozumieć tego wzruszenia.
Paganel podobny był do człowieka, który nagle zmysły utracił. Lecz stan ten wzburzenia nerwowego trwał krótko. Uspokajał się zwolna, radość, błyszcząca w jego oczach, gasła — powrócił na swoje miejsce i rzekł tonem zupełnie spokojnym:
— Gdy zechcesz dalej dyktować, milordzie, jestem na twe usługi.
Glenarvan tedy dyktował dalej:
„Polecam Tomaszowi Austinowi, aby bezzwłocznie wypłynął na morze i doprowadził Duncana do trzydziestego siódmego stopnia szerokości wschodniego wybrzeża Australji”...
— Australji! — powtórzył Paganel. — Ach! tak! Australji.
Skończywszy list, dał go do podpisu Glenarvanowi, który dopełnił tego z wielką trudnością. Pismo złożono i zapieczętowano, a
Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/312
Ta strona została przepisana.