Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/328

Ta strona została przepisana.

Tak się skończyła owa podróż przez Australję, rozpoczęta pod błogą wróżbą. Ślady kapitana Granta i rozbitków zdawały się być stanowczo stracone, a oprócz zawiedzionych nadziei, wypadek ten kosztował życie całej załogi. Lord Glenarvan uległ w tej walce; tego człowieka nieugiętej woli i wytrwałości, którego postanowienia nie mogły złamać żywioły sprzysiężone i zatrzymać go w pampach, pokonała przewrotność i złość ludzka na lądzie australijskim.




XLIX.

BRYG MACQUARIE.


Jeśli kiedykolwiek podróżni nasi mogli zwątpić o znalezieniu kapitana Granta, to chyba teraz. W jakąż stronę ziemi skierować poszukiwania? Duncana już nie było; więc nawet i powrót bezpośredni do ojczyzny stał się niemożliwy. Tak więc nie powiodły się zamiary szlachetnych Szkotów! Zupełne niepowodzenie! Smutna ta myśl nie złamie mężnej duszy; a jednak pod wpływem ciosów fatalności, Glenarvan musiał odczuć całą bezowocność dalszych swych wysiłków w tem dobroczynnem dziele.
Wobec takiego położenia, było męstwem ze strony Marji Grant nie wymawiać imienia ojca; powściągnęła swe męczarnie, myśląc o nieszczęsnej zaginionej osadzie. Nad córką wzięła górę przyjaciółka — i ona to, która doznała tylu pociech od lady Glenarvan, pocieszała ją teraz sama. Pierwsza wspomniała o powrocie do Szkocji. Męstwo jej i rezygnację podziwiał John Mangles; chciał on jeszcze przemówić za kapitanem Grantem, ale go Marja wstrzymała spojrzeniem, a potem rzekła:
— Nie, panie John — myślmy o tych, którzy się poświęcili. Lord Glenarvan powinien wrócić do Europy!
— Ma pani słuszność — odpowiedział John — trzeba. Należy też zawiadomić władze angielskie o losie Duncana. Ale nie wyrzekaj się nadziei; sam dalej prowadzić będę rozpoczęte poszukiwania. Znajdę kapitana Granta, albo zginę.
John Mangles mówił na serjo; pojęła to Marja i podała mu rękę jakby dla zatwierdzenia umowy. Mangles poświęcał jej swe życie, Marja ofiarowała mu wdzięczność niezmienną.
Dnia tego postanowiono nieodwołalnie odjazd; należało nie tracić czasu, aby się dostać do Melbourne. Nazajutrz John poszedł się wywiedzieć o statkach, mających wyjść pod żagle. Zdawało mu się, że nie powinno brakować komunikacji między Edenem a stolicą prowincji Wiktorja.