Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/352

Ta strona została przepisana.
LIII.

IMPROWIZOWANI ŻEGLARZE.


Korzystając z ciemności nocy i snu podróżnych, Will Halley wraz z całą swą osadą uciekł na jedynej łodzi, jaka była przy brygu. Nie można było o tem wątpić. Kapitan, którego obowiązkiem było do ostatniej chwili pozostawać na pokładzie, pierwszy go opuścił.
— Ci nicponie uciekli — rzekł John Mangles. — Tem lepiej, milordzie, unikniemy przez to wielu zajść przykrych!
— Ja też tak myślę — odpowiedział Glenarvan — a zresztą pozostaje nam jeszcze na pokładzie kapitan John i jego towarzysze, jeżeli niekoniecznie zręczni, to przynajmniej odważni. Wydawaj rozkazy, a my je spełniać będziemy.
Major, Paganel, Robert, Wilson, Mulrady a nawet i Olbinett przyklasnęli słowom Glenarvana, a zgromadziwszy się na pokładzie, oczekiwali na rozkazy Johna
— Od czegóż zaczniemy? — spytał Glenarvan.
Młody kapitan powiódł wzrokiem po morzu, zauważył brak niektórych masztów na brygu i rzekł po chwili namysłu:
— Dwa mamy sposoby wydobycia się z tego położenia; podnieść statek i udać się na morze, albo też dostać się do brzegu zapomocą tratwy, której budowa dość będzie łatwa.
— Jeżeli okręt da się podnieść, to go podnieśmy — rzekł Glenarvan — to będzie najlepszy sposób, nieprawdaż?
— Tak, panie, bo inaczej, gdybyśmy się już raz dostali na ląd, to cóż poczęlibyśmy, nie mając sposobu przewiezienia naszych pakunków?
— Unikajmy brzegu — dodał Paganel. — Nie trzeba ufać Nowej Zelandji.
— Tem więcej, żeśmy daleko od właściwego miejsca zapędzeni — dodał John. — Widoczne jest, że przez nieradność Halleya posunęliśmy się na południe. Około dwunastej będę mógł zbadać nasze położenie i jeżeli, o ile mi się teraz zdaje, jesteśmy poniżej Aucklandu, postaram się, aby poprowadzić statek wzdłuż brzegów.
— A uszkodzenia brygu? — spytała lady Helena.
— Nie zdaje mi się, pani, by były znaczne — odpowiedział John Mangles. — Maszt przedni zastąpię jakkolwiek i popłyniemy wolno wprawdzie, ale tam, gdzie będziemy chcieli. Gdyby jednak korpus brygu był uszkodzony, niepodobnaby było zepchnąć go na wodę; wtenczas zmuszenibyśmy byli dostać się na brzeg i udać się lądem do Aucklandu.
— Najważniejszą więc teraz jest rzeczą zbadanie stanu okrętu — zadecydował major.