Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/439

Ta strona została przepisana.
LXVI.

AYRTON CZY BEN-JOYCE?


Ukazał się Ayrton i pewnym krokiem przeszedł pokład. Twarz jego nie zdradzała ani junactwa, ani też pokory. Wzrok miał pochmurny, zacisnął zęby i pięści. Stanąwszy przed Glenarvanem, skrzyżował ręce i spokojnie, w milczeniu, czekał na zapytanie.
— Ayrtonie — odezwał się Glenarvan — i otóż my i ty znaleźliśmy się na tym samym Duncanie, któregoś chciał oddać w ręce złoczyńców Ben-Joyce'a!
Na te słowa wargi kwatermistrza lekko drgnęły, rumieniec przebiegł po nieruchomej jego twarzy — rumieniec nie wyrzutu sumienia, ale wstydu z niepowodzenia. Na tym statku, gdzie chciał rozkazywać, pozostawał jako więzień i los jego miał się wnet rozstrzygnąć. A jednak nie odpowiedział ani słowa. Glenarvan czekał cierpliwie, ale napróżno, bo Ayrton postanowił milczeć.
— Mówże, Ayrtonie, co masz do powiedzenia — nalegał Glenarvan.
Ayrton wahał się przez chwilę, zmarszczył czoło i nareszcie odezwał się tonem spokojnym.
— Nie mam nic do powiedzenia, milordzie. Głupstwo zrobiłem, dawszy się złapać! Rób ze mną, co ci się spodoba.
Wymówiwszy te słowa, kwatermistrz zwrócił oczy na rozciągający się blisko ląd i udawał głęboką obojętność na to, co się dzieje obok niego. Zdawało się, że nic go nie obchodzi. Glenarvan postanowił być cierpliwym; zależało mu na tem, aby w sprawie Henryka Granta i Britannji, dowiedzieć się szczegółów z tajemniczego życia Ayrtona. Zaczął więc badanie niezmiernie łagodnym głosem, nakazując spokój gwałtownie burzącemu się sercu.
— Sądzę, że odpowiesz na niektóre pytania, jakie pragnę ci zadać — mówił Glenarvan — a przedewszystkiem, jak cię mam nazywać: Ayrton czy Ben-Joyce, i czy byłeś lub nie byłeś kwatermistrzem na statku Brilannji?
Ayrton, głuchy na pytania, spokojnie przyglądał się brzegom.
Glenarvan, wrąc cały, ciągnął dalej badanie.
— Czy powiesz mi, dlaczego opuściłeś Britannję i znajdowałeś się w Australji.
Taż sama cisza i obojętność.
— Zważ, Ayrtonie, że powinieneś mówić we własnym interesie.
Tylko szczerość zupełna może poprawić twą sprawę. Pytam po raz ostatni: czy odpowiesz na moje pytania?
Ayrton obrócił głowę i spojrzał w oczy Glenarvanowi.
— Nie mam nic do powiedzenia. To rzecz sądu nie moja, żeby mi co dowiódł.