Kilkakrotnie jeszcze Glenarvan ponawiał swe próby, ale tak wszelkie obietnice, jako też groźby okazały się bezowocne. Upór Ayrtona był wogóle tak zacięty i tak niezrozumiały, że wkońcu major doszedł do wniosku, iż kwatermistrz rzeczywiście nic nie wie. Przypuszczenie to zresztą podzielał też geograf, zgadzało się bowiem z jego poglądami osobistemi na sprawę kapitana Granta.
Jeżeli Ayrton nic nie wie, to czemuż nie przyznaje się do tego? Przecież nicby mu to nie szkodziło, a milczenie jego utrudniało powzięcie nowego projektu. Spotkawszy Ayrtona w Australji, czyż mogli nie przypuszczać, że tam znajduje się także kapitan? Za jaką bądź więc cenę należało skłonić kwatermistrza do wytłumaczenia się w tym względzie.
Lady Helena, widząc, że wszelkie usiłowania męża rozbijają się o upór Ayrtona, zażądała, aby pozwolono jej spróbować. Co nie uda się mężczyźnie, może się udać kobiecie. Czyż się nie powtarza wiecznie ta sama bajeczka o huraganie, który nie mógł zerwać płaszcza z ramion podróżnego, gdy tymczasem jeden mały promyk słońca zrobił to w jednej chwili.
To też Glenarvan znając bystrość swojej młodej małżonki, pozostawił jej swobodę działania. Było to piątego marca; do pokoju lady Heleny przyprowadzono Ayrtona. Marja miała być obecna temu spotkaniu, gdyż wpływ młodej panienki mógł się przydać, a Helena nie chciała zaniedbać niczego, coby do powodzenia pomogło.
Przez godzinę całą były sam na sam z kwatermistrzem Britannji; ale co tam zaszło, pozostało tajemnicą. Co mówiły, jakich używały argumentów, by wydrzeć temu człowiekowi jego tajemnicę, słowem, wszystkie szczegóły badania pozostały nieznane nikomu. Gdy wreszcie rozeszły się z Ayrtonem, widoczne było, że ogarnęło je zwątpienie.
To też wracającego do kajuty Ayrtona majtkowie obsypali pogróżkami, na które tylko wzruszał ramionami, co wzmogło jeszcze wściekłość załogi do tego stopnia, że do powstrzymania jej potrzeba było wdania się Johna i Glenarvana. Lady Helena nie dała jednak za wygranę[1]. Postanowiła do końca walczyć z tą bezlitośną duszą. Nazajutrz zatem poszła sama do kajuty Ayrtona, by uniknąć scen wywoływanych przez jego ukazanie się na pokładzie.
Przez dwie godziny dobra ta i łagodna Szkotka pozostawała sam na sam z hersztem zbrodniarzy. Glenarvan, trawiony nerwową niecierpliwością, krążył około kajuty, to postanawiając wytrzymać do ostatka, aby nie stracić ostatniej nadziei powodzenia, to znów gotów wyrwać żonę z tego przykrego posiedzenia.
Gdy wkońcu ukazała się lady Helena, na obliczu jej jaśniała ufność. Czyżby zdobyła tajemnicę, poruszając w sercu nędznika ostatki litości?
- ↑ Błąd w druku; powinno być – wygrane.