Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/455

Ta strona została skorygowana.
...to prawdziwy raj, ta wysepka! (str. 456).

— Mój bracie, moje dziecko! — zawołała Marja — jakżeby ojciec był szczęśliwy, gdyby mógł cię słyszeć w tej chwili! Jesteś niezmiernie do niego podobny. Gdy dorośniesz, będziesz zupełnie taki jak on.
— Oby Bóg cię wysłuchał — odparł Robert, pełen świętej dumy synowskiej.
— A jakim sposobem odwdzięczymy się lordowi i lady Glenarvan? — zapytała Marja.