Strona:Juljusz Verne-Podróż podziemna.pdf/014

Ta strona została przepisana.

Wuj, a raczej stryj mój nie czerpał środków do życia z profesury. Dochody z domku i pisanie książek były źródłem utrzymania. W posiadłości jego mieszkali: stryj Lidenbrock, kuzynka siedemnastoletnia, Małgosia, ja i stara Marta.
Co do mnie, to byłem mu pomocą w jego doświadczeniach, jako jego bratanek i jako zupełny sierota.
Z wielką radością zajmowałem się nauką geologji, miałem w swych żyłach krew mineraloga i nie nudziłem się nigdy w towarzystwie mych drogich kamieni. W rzeczywistości można było żyć szczęśliwie w małym domku na Królewskiej, pomimo gwałtowności jego właściciela, gdyż, pomimo żywego usposobienia tego ostatniego, wiedziałem, że mnie bardzo kocha.
Profesor należał do rzędu tych ludzi, którzy chcieliby wyprzedzić przyrodę.
I tak, naprzykład, gdy w kwietniu zasiał w doniczkach rezedę lub inny kwiatek, to każdego ranka regularnie wyciągał ją za liście, aby przyśpieszyć wzrost rośliny.
Z podobnym oryginałem nie można było się sprzeczać. Pośpieszyłem więc natychmiast do gabinetu.