Strona:Juljusz Verne-Podróż podziemna.pdf/099

Ta strona została przepisana.

— W głębi komina.
— Czy niema tu innego wyjścia?
— Może być, zobaczymy to nazajutrz. Teraz posilmy się i połóżmy się spać.
Nie było tu zupełnie ciemno. Otworzono worek z jedzeniem, każdy z nas posilił się, poczem ułożył się do snu na zastygłej lawie i kamieniach.
A kiedy, rozciągnięty na twardem łożu, podniosłem do góry oczy, spostrzegłem błyszczącą nad moją głową gwiazdę, była to, jak zauważyłem, jedna z gwiazd, stanowiących wóż Wielkiej Niedźwiedzicy. Zasnąłem potem głębokim snem śmiertelnie znużonego człowieka.



ROZDZIAŁ 18.

Wejście w nieznane podziemia.


O godzinie ósmej rano obudził nas promień słońca.
Promień ten rozpryskiwał się na wszystkie strony i rzucał jakby iskierki wokoło. Dlatego to można było rozróżnić każdy przedmiot.
— A więc, Axelu, co mówisz na to? — wykrzyknął stryj, zacierając ręce, — czyś