Strona:Juljusz Verne-Podróż podziemna.pdf/203

Ta strona została przepisana.

Profesor skierował się ku busoli. Był wesół, zacierał ręce z radości, wyglądał na młodzieńca!
Postępowałem za nim ciekawy, czym się nie mylił w obliczeniach.
Przybywszy do skały, stryj mój wziął kompas, położył go horyzontalnie i obserwował wskazówkę, która obróciwszy się naokoło blatu, zatrzymała się w końcu.
Profesor spojrzał, potem znów badał.
Nakoniec zwrócił się do mnie, zdumniony.
— Co się stało? — spytałem.
Dał mi znak, żebym obejrzał kierunek igły.
Okrzyk zdziwienia wyrwał się z moich ust.
Igła wskazywała północ tam, gdzieśmy się spodziewali kierunku południowego.
Poruszyłem busolę i badałem: była w dobrym zupełnie stanie.
A więc zrozumieliśmy wtedy, że podczas burzy, wiatr zapędził nas ku brzegom, które zdawało się, że pozostawiliśmy poza sobą.