gwiazdozbiory podbiegunowe, a mocniej nad wszystkie jaśniał Krzyż Południa, który już kilka dni temu powitał inżynier, stojąc na szczycie góry Franklina.
Cyrus Smith wpatrywał się przez kilka minut w tę pyszną konstelację, mającą na szczycie i u podstawy dwie gwiazdy pierwszej wielkości, na lewem ramieniu gwiazdę drugiej, a na prawem gwiazdę trzeciej wielkości.
Zamyślił się, a potem rzekł:
— Harbercie, wszak dziś mamy 15 kwietnia?
— Tak, panie Cyrusie.
— A więc, jeżeli się nie mylę, jutro będziemy mieli jeden z tych czterech dni roku, w których czas prawdziwy zgadzać się będzie z czasem średnim, wskazywanym przez zegary, to jest moje dziecię, jutro słońce przejdzie przez południk wtenczas właśnie, gdy zegary wskazywać będą południe. Różnicę może stanowić kilka sekund. Jeżeli więc będzie pogoda, oznaczę prawie dokładnie długość geograficzną wyspy.
— Bez narzędzi, bez sekstansu? — zapytał Gedeon Spilett.
— Tak — odpowiedział inżynier. — Dlatego też, korzystając z tej jasnej nocy, spróbuję, czy mi się nie uda dziś jeszcze oznaczyć szerokości geograficznej wyspy, przez obrachowanie odległości Krzyża Południa od poziomu, to jest bieguna południowego. Wiecie to sami, że nim rozpoczniemy ważniejsze prace w celu osiedlenia się w tym zakątku ziemi, niedosyć nam wiedzieć, że jest wyspą, lecz jeszcze powinniśmy przekonać się, jak można najdokładniej, w jakiej leży odległości, bądźto od lądu amerykańskiego lub australijskiego, bądź też od głównych archipelagów oceanu Spokojnego.
— Rzeczywiście — odezwał się reporter — jeżeli przypadkiem znajdujemy się o setkę mil od zamieszkałego lądu, zamiast o stawianiu domu, wypadnie nam pomyśleć o zbudowaniu statku.
— Dlatego też — odpowiedział Cyrus Smith — spróbujmy dziś jeszcze obrachować szerokość geograficzną wyspy Lincolna, jutro zaś w południe jej geograficzną długość.
Ponieważ Cyrus Smith nie posiadał sekstansu, musiał zastąpić go czem innem. Przy świetle ognia wystrugał dwie małe, płaskie linijki, które w jednym końcu połączył ze sobą tak, że utworzyły rodzaj cyrkla z ruchomemi ramionami. Zamiast sztyfcika do spojenia z sobą linijek, użył twardego kolca akacji, odjętego od gałęzi, przeznaczonej na ogień.
Cyrus, urządziwszy cyrkiel, wrócił na wybrzeże. Ponieważ potrzebował oznaczyć wysokość bieguna nad poziomem wyraźnie zarysowanym, to jest nad poziomem morza, a przylądek Łapy zakrywał mu horyzont od strony południowej, musiał szukać dogodniejszego miejsca. Po odnalezieniu odpowiedniego miejsca, dokonał pomiarów, a obliczenie szczegółowe pozostawił do dnia następnego.