tylko Wyspa Lincolna nie jest zbyt oddalona od zamieszkałego archipelagu lub stałego lądu. O tem zresztą dowiemy się, zanim upłynie godzina. Nie mam mapy oceanu Spokojnego, lecz pamiętam dobrze jego część południową. Sądząc z szerokości geograficznej wyspy Lincolna, leży ona od zachodu wprost Nowej Zelandji, a wprost wybrzeża Chili od wschodu; lecz te dwie ziemie dzieli przestrzeń co najmniej sześciu tysięcy mil. Potrzeba nam więc oznaczyć, jaki punkt zajmuje nasza wyspa na tym wielkiem obszarze morza, a tego dowiemy się, zbadawszy, pod jakim leży stopniem długości geograficznej.
— Wszak — zapytał Harbert — pod względem szerokości geograficznej archipelag Pomotu jest najwięcej do nas zbliżony?
— Tak — odpowiedział inżynier — ale więcej niż tysiąc dwieście mil dzieli nas od niego.
— A tam? — zapytał Nab, uważnie przysłuchujący się rozmowie, wskazując ręką na południe.
— Tam nic — odpowiedział Penkroff.
— Nic, rzeczywiście — odpowiedział inżynier.
— A więc, Cyrusie — odezwał się reporter — jeżeli wyspa nasza leży tylko o dwieście lub trzysta mil od Nowej Zelandji albo od Chili, to...
— To — przerwał inżynier — zamiast zbudować dom, zbudujemy statek, a Penkroff obejmie nad nim dowództwo.
— Najchętniej, panie Cyrusie — zawołał marynarz. — Jestem gotów zostać kapitanem, byleś pan tylko potrafił zbudować szalupę, zdolną utrzymać się na morzu.
— Zbudujemy ją, jeżeli tego będzie potrzeba! — odpowiedział Cyrus Smith.
Zbliżała się godzina, w której mieli rozpocząć obserwację, a Harbert był bardzo ciekawy, jakim sposobem inżynier zdoła sprawdzić przejście słońca przez południk wyspy, nie posiadając potrzebnych do tego przyrządów.
Koloniści znajdowali się wówczas o sześć mil od Kominów, niedaleko od tej części piaszczystych wzgórz, wśród których znaleziono Cyrusa po jego zagadkowem uratowaniu.
Zatrzymano się tam i zaczęto przyrządzać śniadanie, gdyż było dopiero wpół do dwunastej. Cyrus tymczasem przygotował wszystko do swych obserwacyj astronomicznych. Wybrał na wybrzeżu miejsce równe, doskonale zniwelowane przez odpływ morza, na którem miałki piasek leżał tak gładko, że prawie ani jedno ziarnko nie wystawało nad drugie. Zresztą nic na tem nie zależało, czy to miejsce było poziome lub nie, lub też aby laseczka, wysoka na sześć stóp, którą tam wetknął w ziemię, stała zupełnie pionowo. Przeciwnie, inżynier pochylił ją nawet ku południowi, to jest w kierunku odwrotnym od słońca, gdyż pamiętać trzeba, że koloniści wyspy Lincolna, z powo-
Strona:Juljusz Verne-Wyspa tajemnicza.djvu/086
Ta strona została przepisana.